Gdy odcina tlen…
09.12.2018 Gdy odcina tlen… No i jednak przychodzą chwile zwątpienia. Mówię o bieganiu. Na szczęście to przemija, ale kryzys pokaźny. Wystartowałem w biegu górskim , nie nazywam tego ultramaratonem bo długość to raptem 26 km, ale trochę przewyższeń 2100 m. Sporo jak na taki dystans. Te zawody odbywały się w Bielsko Białej. Ot chciałem odbyć trening w górach, połączony z zawodami. Przyjechałem tam w piątek wieczorem a start był w sobotę o 8.00. Nie za bardzo miałem czas na aklimatyzację i … zemściło się Wystartowałem ze wszystkimi trzymając się czołówki stawki i pierwszy kilometr był po asfalcie, potem na planie były 3 spore górki po których miało pozostać około 9 km spokojnego biegu do mety. Już na tej pierwszej górze coś było nie tak, nie mogłem ‘nabrać’ tempa.. na zbiegu jakoś się ogarnąłem i nawet udało mi się kilka osób wyprzedzić. Na kolejnym podejściu – które było pod kolejką na Szyndzielnię nie było początkowo przerażające. Miałem już kilka takich na biegach..